Snując zamiar opuszczenia miasta i przeprowadzki na wiejskie odludzie mamy zwolenników i przeciwników tego planu z pośród naszej rodziny, naszych przyjaciół, czy znajomych. Po przeprowadzce zarówno jedni, jak i drudzy mają ochotę nas odwiedzać, szczególnie w porze letniej dom tętni życiem. Co raz zapowiada swój przyjazd ten, czy tamten, lub wszyscy goście
na raz. Spodobało im się nasze wiejskie odludzie.
Letnią porą na wsi miejsc dla gości nie brakuje zarówno do biesiadowania, jak i do spania. Biesiadować można w domu, lub przed domem, gdzie przestrzeni jest aż nad to. Ze spaniem jest podobnie, poza domem można wykorzystać namioty, strych z sianem, lub chociażby śpiwory i mieć gwiazdy nad głową. Bardzo kusząca perspektywa na letnią noc, choć nie
zawsze na wsi bezpieczna, ze względu na owady i zwierzęta podchodzące często pod ludzkie posesje. Dom jest zdecydowanie najbezpieczniejszym miejscem do spania, choć mniej romantycznym, jak na letnie noce. Takie są uroki mieszkania na wiejskim odludziu. I trzeba się z tym liczyć.
Najmniej problemu stwarza wiejskie menu. Goście muszą zadowolić się, choć może skromnym, ale za to zdrowym jedzeniem: warzywami z wiejskiego ogrodu, jajami od wiejskich kur, mlekiem i serem od wiejskiej krowy, miodem od okolicznych pszczół, chlebem pieczonym samodzielnie z różnym skutkiem co do jakości, lecz zdrowym bez ulepszaczy, rybami z pobliskiego stawu i owocami z własnej uprawy.
Latem dom i życie na wiejskim odludziu wygląda anielsko, goście chyba zadowoleni, gdyż
daleko przed odjazdem już zapowiadają następną wizytę.